Czy depopulacja rozwiązuje problemy klimatu i środowiska?

spoiler alert: depopulacja definiowana, jako nagłe, drastyczne ograniczenie populacji nie jest żadnym rozwiązaniem, choć odbywa się na naszych oczach każdego dnia…

Literatura, z której korzystałam do przygotowania wpisu:

Zapraszam również na mój profil na IG: https://www.instagram.com/wastewater_based.doctor/

Problemy z komunikacją konsensusu naukowego…

Na początku XX wieku szwedzki chemik Svante Arrhenius przewidział, że wzrost dwutlenku węgla w atmosferze ze spalania paliw kopalnych prowadzi do globalnego ocieplenia, a w połowie wieku wielu innych naukowców, w tym Callendar, Revelle i Suess, doszło do wniosku, że efekt ten może wkrótce stać się zauważalny, prowadząc do wzrostu poziomu mórz i innych globalnych zmian.

W 1965 roku Revelle i jego współpracownicy napisali: „Do roku 2000 wzrost dwutlenku węgla w atmosferze… może być wystarczający, aby wywołać mierzalną i być może wyraźną zmianę klimatu i prawie na pewno spowoduje znaczące zmiany temperatury i innych właściwości stratosfery”.

W 1980 roku klimatolog Suki Manabe przewidział, że skutki globalnego ocieplenia będą najsilniejsze najpierw w regionach polarnych. Wzmocnienie polarne nie było indukcją z obserwacji, ale wnioskiem z zasad teoretycznych: koncepcji sprzężenia zwrotnego albedo lodu.
Ale dopiero w 2004 roku ocena wpływu klimatu na Arktykę potwierdziła tą prognozę.

W 1995 roku Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu ogłosił, że antropogeniczna zmiana klimatu stała się dostrzegalna.

W grudniu 2004 r. magazyn Discover opublikował artykuł na temat najważniejszych wydarzeń naukowych roku. Jednym z nich była zmiana klimatu, a tematem było pojawienie się naukowego konsensusu co do realności globalnego ocieplenia.

W 2007 r. Czwarty Raport IPCC wykazał, że ocieplenie jest „jednoznaczne”, zauważając, że jest „niezwykle mało prawdopodobne, aby globalne zmiany klimatu w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat można było wyjaśnić bez odwoływania się do działalności człowieka”.

Nikt nie zaprzecza faktowi naturalnej zmienności klimatu, ale sama naturalna zmienność nie wyjaśnia tego, czego obecnie doświadczamy.

Mamy 2024 rok – antropogeniczna zmiana klimatu jest faktem. To nad czym możemy dyskutować to jedynie siła i dotkliwość jej konsekwencji.

📌📌📌 Literatura:
Are Experts (news)Worthy? Balance, Conflict, and Mass Media Coverage of Expert Consensus: https://doi.org/10.1080/10584609.2020.1713269

Greater than 99% consensus on human caused climate change in the peer-reviewed scientific literature: https://iopscience.iop.org/article/10.1088/1748-9326/ac2966

Wszystkie zawiłości związane z konsensusem zostały szczegółowo, ale przystępnie wyjaśnione w artykule Nauki o Klimacie – https://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/konsensus-naukowy-co-to-wlasciwie-jest

A 27-country test of communicating the scientific consensus on climate change: https://www.nature.com/articles/s41562-024-01928-2

Climate Change in the Newsroom: Journalists’ Evolving Standards of Objectivity When Covering Global Warming: https://doi.org/10.1177/1075547014534077

The Effect of Trust in Science and Media Use on Public Belief in Anthropogenic Climate Change: A Meta-analysis https://doi.org/10.1080/17524032.2023.2280749

The Scientific Consensus on Climate Change: How Do We Know We’re Not Wrong?: https://link.springer.com/chapter/10.1007/978-3-319-65058-6_2
Klimatyczne ABC – publikacja dostępna za całe 0 PLN: https://klimatyczneabc.uw.edu.pl/

Ostateczny upadek cywilizacji? Czym są punkty krytyczne, i jakie mają znaczenie dla losów naszej planety

Źródła:

strona projektu Global tipping point: https://global-tipping-points.org/

zrozumieć ideę GTP: https://www.esa.int/Applications/Observing_the_Earth/Space_for_our_climate/Understanding_climate_tipping_points

najnowsze podsumowanie Raportu: https://academic.oup.com/bioscience/advance-article/doi/10.1093/biosci/biae087/7808595?login=false

Odcinek podcastu. Story time: Co mogą ścieki w medycynie?

W 1999 roku u Lynn Cole zdiagnozowano chorobę autoimmunologiczną, zespół Sjogrena, cierpiała na zwłóknienie płuc, przez co była bardziej podatna na nawracające infekcje.

Około 2010 roku zaczęła cierpień również nawracające zakażenia krwi wywołane bakterią Enterococcus faecium. W latach 2013 – 2020 kobieta przeszła kilka hospitalizacji w Centrum Medycznym Uniwersytetu w Pittsburghu, gdzie lekarze przetestowali wiele terapii antybiotykowych, aby zwalczyć tę bakterię.

Niestety Enterococcus faecium skutecznie skolonizowała jej jelita, co wiemy, z sekwencjonowania pokazanego w najnowszej publikacji (badacze przeanalizowali szczegółowo próbki kału pacjentki oraz wymazy z odbytu).

Pacjentka przeszła kolejne nieskuteczne leczenie antybiotykami, które in vitro (w laboratorium) wykazywały skuteczność przeciwko bakteriom. Jednak u Lynn okazały się nieskuteczne.

Enterokoki to odporne i przystosowujące się mikroorganizmy komensalne przewodu pokarmowego, występujące u prawie wszystkich zwierząt lądowych. Enterokoki wykazują wewnętrzną oporność na wiele antybiotyków, a większość klinicznych izolatów Enterococcus faecium nabyła oporność na wankomycynę, pozostawiając lekarzom ograniczony repertuar skutecznych antybiotyków. Wtedy lekarze zasugerowali leczenie bakteriofagami.

Fagi nie są lekami w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Są to maleńkie, naturalnie występujące mikroorganizmy – wirusy, które selektywnie zabijają bakterie. Fagi, są wysoce specyficzne dla atakowanych przez siebie bakterii, i są obiecujące w walce z trudnymi do leczenia infekcjami, gdy zawiodą antybiotyki. Ponieważ skupiają się na konkretnym gatunku bakterii i są przeznaczone do atakowania tej konkretnej bakterii, więc jeśli znajdziemy już taki konkretny bakteriofag, sukces powinien być gwarantowany.

Choć choćby w Polsce lekarze wykorzystują fagi, to wciąż brakuje regulacji które umożliwiłby włącznie terapii fagowej do standardów leczenia, w przypadku takich uporczywych, nawracających infekcji, w których możliwości wykorzystania antybiotyków wyczerpały się.

Wbrew pozorom znalezienie konkretnych fagów nie jest trudnym zadaniem, ponieważ są one jednymi z najliczniej występujących mikroorganizmów na naszej planecie.

Można je znaleźć w glebie, roślinach, ściekach, czy w ludzkim organizmie. Po znalezieniu faga, który zwalcza konkretne bakterie. Musi on zostać wyhodowany, oczyszczony i dopiero przygotowany do użycia u pacjenta.

Badaczom z Uniwersytetu w Kolorado udało się znaleźć faga wykazującego aktywność wobec bakterii znalezionych u Lynn Cole, wysłali do laboratorium, gdzie został namnożony i oczyszczony.

Fagi żyją tam, gdzie żyją bakterie, czyli wszędzie. A najlepszym miejscem do ich poszukiwań są miejsca dużego zagęszczenia bakterii.

Dlatego badacze w swoich poszukiwaniach przyjrzeli się ściekom, w których roi się od bakterii jelitowych. Przeanalizowali dziesiątki fagów wyizolowanych z próbek ścieków. I to właśnie, badaczom z Kolorado a nie z Pittsburgha udało się znaleźć odpowiednie fagi.

W grudniu 2020 roku, po spędzeniu 20 dni na oddziale intensywnej terapii, Cole zaczęła otrzymywać trzy dzienne dawki faga w połączeniu z antybiotykami ogólnoustrojowymi.

Ponieważ Enterococcus znajdowała się w jelitach i krwi Cole, zespół przygotował dwie postacie koktajli fagowych: wersję do picia i wersję dożylną. Chociaż lekarze nie mieli pewności, w jakiej dawce powinni dawkować koktajle fagowe. To fagi ogólnie uznaje się za bezpieczne i powodują niewiele skutków ubocznych, ponieważ infekują tylko konkretne komórki bakteryjne.

W ciągu 24 godzin infekcja krwi u pacjentki ustąpiła i mogła opuścić szpital. Kontynuowała przyjmowanie faga w domu, ale doszło do kilku krótkotrwałych, infekcji, co wskazywało, że bakteria radziła sobie z terapią.

Fag usuwał bakterie z krwi Cole przez cztery miesiące – najdłużej, odkąd zachorowała. Jej stan był na tyle dobry, że wraz z partnerem i córką wyjechała na wakacje, choć oczywiście lekarze musieli wysyłać koktajle do hotelu, w którym przebywała.

Przez kilka miesięcy wydawało się, że koktajl fagowy działa. Jednak jak się później okazało, bakteria nie została do końca zwalczona, a jedynie jej aktywność została stłumiona. Po prawie 400 dniach pacjentka doznała kolejnej infekcji spowodowanej Enterococcus faecium, liczba fagów w jej krwi zaczęła spadać.

Lynn Cole zmarła na zapalenie płuc w 2022 roku, siedem i pół miesiąca po zaprzestaniu leczenia fagami.

Czy przypadek Lynn Cole pokazuje klęskę możliwości wykorzystania bakteriofagów w medycynie?

Absolutnie nie.

To prawda, że bakterie ewoluują i mutują podczas replikacji. A sam fag będzie próbował koewoluować z bakteriami, aby utrzymywać swoją zakaźność. Czasami fag może się zmienić tak, aby lepiej infekować docelowe bakterie, ale czasami bakteriom udaje się przechytrzyć fagi.

Dlatego niezbędne jest poszukiwanie większej liczby fagów, które można stosować razem lub naprzemiennie.

Terapia fagowa może dojść do punktu krytycznego, może okazać się że zbyt duże dawki wywołają reakcję immunologiczną, która uniemożliwi dalsze działanie.

Fagi nie są związkami chemicznymi, nawet wyizolowane i oczyszczone nie mają ściśle ustalonej struktury chemicznej. Jak ma to miejsce na przykład dla antybiotyków.

Po wprowadzeniu do układu odpornościowego, sprawa może się skomplikować. Badacze wciąż niewiele wiedzą na temat odpowiedzi immunologicznej, w tej relacji bakteria-fag-antybiotyk.

Od czasu śmierci Lynn Cole 20 pacjentów było leczonych tym samym koktajlem fagowym, skuteczność terapii przekroczyła 60%. Chociaż jest mało prawdopodobne, że terapie fagowe zastąpią antybiotykoterapie, to mają ogromny potencjał wspomagania leczenia, choćby ze względu na brak skutków ubocznych.

Chociaż terapia Lynn Cole zakończyła się niepowodzeniem to dała cenny czas jej rodzinie. Jest to wartość, na którą uwagę zwraca choćby córka pacjentki Mya.

Historia Lynn Cole: ⁠https://www.cidrap.umn.edu/antimicrobial-stewardship/case-study-highlights-potential-and-challenges-phage-therapy⁠

Artykuł naukowy o przypadku klinicznym: Bacteriophage and antibiotic combination therapy for recurrent Enterococcus faecium bacteremia ⁠https://journals.asm.org/doi/10.1128/mbio.03396-23⁠

Czołówka: The Deadliest Being on Planet Earth – The Bacteriophage https://www.youtube.com/watch?v=YI3tsmFsrOg

Mój mini-blog popularnonaukowy: https://www.instagram.com/wastewater_based.doctor/

Podcast. Seria europejska odc. 2

Audiodeskrypcja odcinka:

„W połowie lutego dotarła do nas informacja, że samorząd regionu libereckiego pomoże gminom sąsiadującym z kopalnią Turów w realizacji projektów zapewniających mieszkańcom wodę pitną.

Prace przy projektach o wartości 240 mln koron, czyli około 40 mln złotych, powinny rozpocząć się w tym roku i zakończyć w przyszłym. Chociaż czeskie gminy złożyły wnioski o dotacje z Programu Operacyjnego Środowisko, to wciąż nie otrzymały decyzji od tamtejszego ministerstwa.

1 lutego 2024 roku w Pradze odbyła się demonstracja zorganizowana przez Fridays for Future, Greenpeace i stowarzyszenie Uhelna. W dwa lata po podpisaniu polsko-czeskiej umowy o rozszerzeniu wydobycia w kopalni węgla brunatnego Turów w Polsce ekolodzy zwracali uwagę na problemy z dostawami wody pitnej.

W wyniku umowy premierów Polski i Czech zawartej 2 lata temu do tzw. Funduszu Turów, trafiło 35 mln euro, którym zarządza region liberecki.

Kryzys wodny w regionie trwa od dziesięcioleci. I tak, naprawdę na tą sytuację nakładają się interesy Polskie, Czeskie i Niemieckie.

Węgiel brunatny w dalszym ciągu odrywa ważną rolę w czeskiej, niemieckiej i polskiej energetyce. Jesteśmy największymi producentami i konsumentami tego paliwa w UE. I tak, udział w miksie energetycznym wykazuje tendencję spadkową. Ale mamy w regionie sieć skomplikowanych powiązań, na przykład część kopalń we wschodnich Niemczech jest własnością czeskich korporacji.

Zarówno Berlin, jak i Praga planują zaprzestać wydobycia i spalania węgla brunatnego. Niemcy ustaliły już datę wyjścia z węgla na 2038 rok, a debata w Czechach zbliża się do ustalenia tej samej daty, a być może nawet wcześniejszej, 2033 roku.

To co dzieje się w Czechach z wodą, a raczej z jej brakiem miało kluczowy wpływ na wzrost świadomości ekologicznej, w zakresie wydobycia i spalania węgla brunatnego.

Zarówno w Niemczech, jak i w Czechach działalność kopalni węgla brunatnego i spalających je elektrowni budzi liczne kontrowersje, i coraz większy sprzeciw lokalnych społeczności – hałas, zapylenie, degradacja gleby i silny wpływ na środowisko wodne.

Problem jest transgraniczny, i przypadek kopalni Turów dobrze to pokazuje, bo problemy roztaczają się nie tylko na Czechy, ale i w mniejszym stopniu dotykają i Niemców.

W Czechach od lat kwestie wydobycia węgla brunatnego omawiane są od lat w mediach ogólnokrajowych. Choć oczywiście to zainteresowanie zaostrzyło się w 2020 roku w wyniku sporu ze spółką PGE, która otrzymała przedłużenie koncesji na działalność do 2026 roku, jednocześnie sygnalizując że swoją działalność ma zamiar prowadzić do 2044. Abstrahując od kwestii wodnych, i tego kryzysu, jest to po prostu kuriozum w dobie kryzysu klimatycznego.

No więc, w momencie gdy konsultacje w sprawie przedłużenia koncesji były przeprowadzone powierzchownie, a i mieszkańcy mieli poczucie że nikt nie słucha ich skarg, sytuacja skończyła się skargą Czech do Trybunału Sprawiedliwości, z wnioskiem o zapobiegawcze zaprzestanie wydobycia.

Proces bezprecedensowy, ale czy Czesi nie mają racji? Czy ich pretensje nie są uzasadnione?

Według czeskiego Greenpeace negatywny wpływ na środowisko i życie mieszkańców po czeskiej stronie granicy nie został wystarczająco oceniony. To znaczy ocena oddziaływania na środowisko została zrobiona po łebkach.

A wiemy, że wydobycie węgla brunatnego generalnie  wiąże się z odwadnianiem złóż na ogromną skalę, co powoduje powstanie tzw. leja depresji wokół odkrywki węgla brunatnego. I ten efekt leja depresyjnego będzie wpływał na stosunki wodne w pobliżu. Między innymi poprzez spadek dostępnych zasobów wód podziemnych, czyli tzw. wysychanie studni czy ogólne osuszenie mokradeł, bagien, odpływ wody z gleby.  

Ponieważ na pogarszającą się sytuację nakłada się jeszcze kryzys wodny spowodowany zmianą klimatu, to efekt jest tym bardziej dramatyczny.

Średnia suma rocznych opadów zasadniczo się nie zmienia. Obserwujemy ocieplenie się klimatu, wyższe temperatury, przez co wydłuża się okres wegetacyjny. Skraca się zima, a pokrywa śnieżna zimą zanika. A to głównie w chłodnym półroczu zachodzi zasilanie wód podziemnych. Im krótsza i cieplejsza zima, tym mniejsze jest zasilanie wód podziemnych. Tak więc zmiana klimatu jak najbardziej działa na zasoby wodne.

Mimo, że ten lej depresyjny jest dużo mniejszy niż na przykład w Bełchatowie, szacuje się że obejmuje powierzchnię 600 km kwadratowych wokół kopalni, tymczasem w otoczeniu Turowa jest to 40 kilometrów kwadratowych.

Do tego dochodzi zmiana chemicznego składu wód. Wzrasta m.in. zawartość metali ciężkich i pierwiastków promieniotwórczych, obniża się pH. Kopalnie stają się ogniskami zanieczyszczeń wód. Wody kopalniane niosą też wielkie ilości zawiesiny węglowej, która jest bardzo szkodliwa dla ekosystemów wodnych.

Ale Turów to kopalnia która funkcjonuje najdłużej ze wszystkich polskich odkrywek. Eksploatację rozpoczęto w 1904 roku i zrobili to jeszcze Niemcy. My po przejęciu tych terenów kontynuujemy wydobycie. A to oznacza, że od momentu, kiedy rozpoczęto eksploatację tego złoża metodą odkrywkową, zaczął się tworzyć lej depresji. Jest to więc problem dobrze znany wszystkim stronom od ponad 100 lat.

Dodatkowo ze względu na specyficzną budowę geologiczną w Turowie mamy dwa rodzaje lejów depresyjnych – odwodnieniowy i odprężeniowy.

W przypadku leja odprężeniowego skutków nie widać na powierzchni, oddziałuje on w głębszych warstwach wodonośnych, i jak się okazuje pojawia się nie tylko na terenie Czech, ale i Niemiec.

Ale Czesi nie pozostają nam dłużni. Kopalnia odkrywkowa pod Vidnavą, nazywana jest „czeskim Turowem”, i również może negatywnie wpływać tym razem na poziom wód gruntowych w Polsce. Już w 2022 roku naukowcy Państwowego Instytutu Geologicznego napisali opinię, w której ostrzegli przed ryzykiem wystąpienia takiego zjawiska. Jest to z kolei powstająca kopalnia kaolinu – skały wykorzystywanej między innymi w produkcji porcelany, płytek ceramicznych i niektórych materiałów budowlanych.

Zatrzymanie budowy kopalni będzie bardzo trudne, ponieważ czeskie Ministerstwo Środowiska uznało, że kopalnia kaolinu nie będzie oddziaływać negatywnie po polskiej stronie granicy i pozytywnie zaopiniowało wniosek firmy z Pragi.

Odkrywka ma mieć 70 metrów głębokości i zajmie kilkadziesiąt hektarów. Planowane wydobycie to 9 mln ton skały w ciągu 20 lat. Polscy mieszkańcy pogranicza, ale także Czesi, obawiają się szkód w środowisku. Sprawa stała się głośna w listopadzie ubiegłego roku, gdy właśnie do mieszkańców dotarła informacja o zgodzie czeskiego Ministerstwa.

W negatywnym scenariuszu w zasięgu oddziaływania kopalni mogą znaleźć się tereny pomiędzy miejscowościami Jarnołtów i Łąka.

To też trochę pokazuje, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.”

Podcast. Seria europejska odc. 1

Audiodeskrypcja odcinka:

„7 milionowa Serbia jest środowiskową zakałą Europy. I choć uwielbiam ten kraj, i uważam Belgrad ma imprezowy słowiański vibe, jak żadne inne miasto na naszym kontynencie, to spojrzymy prawdzie w oczy. Jeśli UE siłą nie wyciągnie Serbii z tej głębokiej dupy, w której ten kraj znajduje, to wciąż będzie truć swoich obywateli oraz obywateli sąsiednich krajów.

A sam Belgrad to miasto kontrastów. Obok nowych wieżowców w ekskluzywnej dzielnicy Waterfront ścieki płyną prosto do rzeki Sawy, w mieście jest co najmniej kilkadziesiąt odpływów, z których odprowadzane są nieczystości.

Mieszkańcy Belgradu, którzy są właścicielami pływających domów letniskowych na rzece boją się pływać w rzece, a wędkarze alarmują, że zasoby rybne są na wyczerpaniu.

Co roku w stolicy Serbii w wodach powierzchniowych ląduje objętość ścieków, która mogłaby wypełnić 60 tys. basenów olimpijskich.

A każdy rok jest gorszy od poprzedniego.

Serbii daleko do spełnienia norm, których spełnienie jest konieczne aby Serbia mogła dołączyć do Wspólnoty Europejskiej.  

Przed przystąpieniem do UE Serbia musi dążyć do oczyszczania ponad 90% ścieków komunalnych. Szacuje się, że aktualnie odsetek oczyszczanych ścieków wynosi 15%, Serbia oczywiście nie jest osamotniona w tych niechlubnych liczbach, w Albanii i Bośni i Hercegowinie jest podobnie. Ale to Serbia zajmuje ostatnie miejsce w Europie pod względem oczyszczanych ścieków.

Spełnienie norm środowiskowych, które umożliwiłby wejście Serbii do UE będzie kosztować około 15 miliardów euro. Z czego ponad 7,5 miliarda trzeba by przeznaczyć na sektor wodno-ściekowy.

Serbia rozpoczęła rozmowy akcesyjne z UE dziesięć lat temu.

Konieczne są reformy gospodarcze, sądownicze i prawne, a także naprawa stosunków z sąsiednim Kosowem. Co wydaje się mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę, że ta kwestia roszczeń do Kosowa wracała jeszcze w ubiegłym roku.

Przemysł w Serbii wystrzelił po drugiej wojnie światowej, wtedy będącej integralną, niezwykle ważną częścią Jugosławii. I ten klimat industrialny wciąż jest obecny, panorama Belgradu jest usiana kominami fabryk z czasów komunizmu. A smog często spowija miasto, Serbia jest w tej niechlubnej czołówce krajów które mają wysoki, jeden z najwyższych na świecie odsetek przedwczesnych zgonów spowodowanych zanieczyszczeniem środowiska.

Przepisy nakładają na przemysł obowiązek przetwarzania odpadów w tym ścieków, ale niewiele zakładów ma dostęp do technologii. Producenci żywności, tekstyliów i farmaceutyków często odprowadzają ścieki bezpośrednio do kanalizacji.

Ze sprawozdania z kontroli państwowej wynika, że z dziewięciu projektów dotyczących oczyszczania ścieków, które mają zostać zrealizowane w 2023 r., sześć jest opóźnionych w stosunku do harmonogramu.

I tak zarówno Unia Europejska, jak i sam Europejski Bank Inwestycji udzielają Serbii wsparcia czy to w formie bezzwrotnych funduszy czy to w formie pożyczki. Choćby w 2022 roku Europejski Bank Inwestycyjny udzielił miastu Belgrad kredytu w wysokości 35 mln euro na budowę kanalizacji i oczyszczalni ścieków.

EBI zatwierdził także bezzwrotną pożyczkę w wysokości ponad 1 mln euro na inwestycje do których miasto miało dołożyć pozostałe 52 mln euro.

Co w takim razie robi Serbia źle, że jest tak źle?

W Raporcie rocznym Komisji Europejskiej dotyczącym Serbii wśród kluczowych zaleceń znajduje się między innymi „wzmocnienie zdolności administracyjnych i finansowych władz centralnych i lokalnych, w szczególności Serbskiej Agencji Ochrony Środowiska (SEPA) i inspektoratów ochrony środowiska”.

Jeśli spojrzymy na zalecenia z poprzednich raportów to od ponad 10 lat nic się nie zmieniło, to jest jedenasty czy dwunasty raz z rzędu ta sama informacja, ten sam problem. Brakuje ludzi, brakuje rozwiązań kadrowych.

Dodatkowo wiele problemów w Serbii wynika z nie tylko z braku rozwiązań technicznych czy braku pieniędzy, ale przede wszystkim z zaniedbań polityków na szczeblu lokalnym, regionalnym i państwowym. W Serbii nadal istnieje powszechne przyzwolenie na łamanie przepisów również przez same instytucje, które powinny to prawo egzekwować.

To co dzieje się w kwestiach środowiskowych w Serbii można określić mianem taktyki „krok do przodu, dwa kroki do tyłu”. Znaczącego postępu w polityce krajowej nie widać, są podejmowane małe kroki.

W 2019 roku grupa austriackich badaczy odnotowała „krytyczną” obecność bakterii E.coli w serbskim pasie Dunaju, ilość która realnie może stanowić zagrożenie dla ludzi. To pokazuje, że nawet tak rozległa rzeka, która przecież w wielu miejscach ma taki dziki charakter może zostać pozbawiona zdolności do samooczyszczania.

Szacuje się, że aż 40% mieszkańców kraju pije wodę niezdatną do picia. W autonomicznym okręgu na północy kraju Wojwodiny – stolicą jest Nowy Sad, około 600 tys. ludzi pije najgorszą w kraju wodę.

I raporty Komisji Europejskiej też to widzą, przekroczenia dotyczą nie tylko substancji biogennych – związków azotu i fosforu, ale również arsenu.

Ogromnym problemem obok gospodarki wodno-ściekowej w Serbii są odpady, i nielegalne składowiska. Przedstawiciele Komisji Europejskiej byli zszokowani wylewaniem ścieków do Dunaju i innych rzek czy składowiskiem odpadów budowalnych na torfowisku Reva, natomiast to tylko czubek góry przestępstw przeciwko środowisku.

Zarówno instytucje, jak i sami Serbowie mają takie samo podejście do odpadów. Chcą je mieć poza zasięgiem wzroku. Aż 80% odpadów komunalnych, 2,4 z 2,9 milionów ton rocznie trafia na czy to nielegalne składowiska czy składowiska, które nie są bezpieczne bo na przykład nie są wyposażone w żadne systemy, które separowałyby odpady i chroniły środowisko wodno-gruntowe.

Jak toksyczny koktajl zanieczyszczeń przenika w głąb gleby i zasila wody gruntowe możemy się tylko domyślać. Jedno z przedsiębiorstw zajmujących się gospodarką odpadami w mieście Bečej w północno-wschodniej Serbii informowało, że biegnący pod wysypiskiem i warstwą drenażową gruby kabel elektryczny, zaizolowany gumą stopił się w ciągu 6 miesięcy od położenia.

I tak, Serbowie protestują widząc jak źle jest zarządzany ich kraj, i jak wiele złych przyzwyczajeń pozostało z okresu komunizmu. Ale do przemian, które realnie mogłyby poprawić stan środowiska w Serbii pozostaje jeszcze daleka droga.”

Seria Około Wizerunkowa

Ale na co to komu?👇

🔵 Po pierwsze. Ja, absolutnie nie uważam się za ekspertkę w temacie, ale to o co walczę od początku mojej obecności TU, to zwiększanie widoczności naukowców-ekspertów☝
Wciąż istnieje ogromna przestrzeń dla ekspertów z różnych dziedzin, zarówno w mediach tradycyjnych, jak i social mediach. Jeśli naszej reprezentacji TAM nie ma, to trudno oczekiwać że nasz głos będzie słyszany i dostrzegany. Ale jest wiele do zrobienia w kwestiach edukacji, popularyzacji i budowania świadomości społeczeństwa w KAŻDEJ dziedzinie naszego życia.

⚪️Drugą kwestią jest wizerunek środowiska naukowego – wciąż nieco zamknięty i enigmatyczny. Zwiększenie naszej dostępności dla szerszego grona odbiorców – służy upowszechnianiu nauki, ale też buduje wsparcie społeczeństwa dla nas. Warto, aby obywatele wiedzieli, że ich podatki są dobrze wydawane. Warto, aby mieli świadomość, że wzrost inwestycji na naukę jest potrzebny, aby wszystkim nam żyło się lepiej.

🔴 I w końcu, po trzecie. Duża część środowiska polskich uczelni wyższych i instytutów badawczych nie ma twarzy, a ich działalność jest słabo widoczna, i niewystarczająco promowana. Za osiągnięciami, za wiedzą, za tytułami kryją się ludzie. Oni często nie chcą wychodzić z zakamarków laboratoriów dlatego, że są jakimiś dzikusami, tylko dlatego że brakuje im odpowiedniego wsparcia. Miejsca tworzą ludzie, nie infrastruktura, nie urządzenia pomiarowe, nie publikacje. Lubimy się chwalić sukcesami, ale za każdym sukcesem kryją się lata ciężkiej pracy, która nie jest wystarczająco pokazywana❗️

Podcast powstał w ramach promocji tegorocznej edycji Targów Pracy sektora innowacyjnej gospodarki Work & Science Forum
Wiecej informacji o Wydarzeniu znajdziesz tu 👇
https://wsforum.pl/

Elitarny „Klub czystej kranówki”

Czy wystarczająco doceniamy wodę wodociągową, którą mamy? 💧A może wciąż daleko nam do krajów Europy Zachodniej, i powinniśmy podchodzić do naszej kranówki z rezerwą?🤔

Dane na podstawie 💦
Unsafe drinking water (Yale): https://epi.yale.edu/epi-results/2022/component/uwd
Opracowanie graficzne danych Yale: https://www.qssupplies.co.uk/worlds-most-dangerous-drinking-water.html

o jakości wody💦
https://www.eea.europa.eu/highlights/quality-of-europes-water-for

o wodzie butelkowanej i obawach dotyczących kranówki💦
Exposing the myths of household water insecurity in the global north: A critical review: https://wires.onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1002/wat2.1486

Bottle or tap? Toward an integrated approach to water type consumption: https://doi.org/10.1016/j.watres.2020.115578

Kryzys wodny – stan na 2023: alert dla wód powierzchniowych

Opublikowane w 2023 dane Światowego Instytutu Zasobów (World Resources Institute) pokazują, że do 2050 roku dodatkowy miliard ludzi będzie żył w regionach suchych o dużym niedoborze wody, gdzie zużycie wody co najmniej o 40% przekracza dostępne zasoby. Już teraz 2/5 światowej populacji (3.3 miliarda ludzi) żyje na takich obszarach.

Deficyt wodny jest miarą wielkości zapotrzebowania na wodę dostępną na danym obszarze. Wyższy wynik oznacza, że więcej osób konkuruje o wodę.

Stres wodny może w znacznym stopniu zakłócić gospodarkę i produkcję rolną. Rosnący niedobór wody zagraża wzrostowi gospodarczemu, a także światowemu bezpieczeństwu żywnościowemu.

Według Światowej Komisji ds. Adaptacji brak wdrożenia lepszej polityki w zakresie gospodarki wodnej może skutkować stratą PKB w Indiach, Chinach i Azji Środkowej o 7–12% oraz o 6% w dużej części Afryki do 2050 r.

Już teraz 60% nawadnianych upraw na świecie boryka się z niezwykle dużym niedoborem wody – zwłaszcza trzcina cukrowa, pszenica, ryż i kukurydza. Aby wyżywić przyszłe 10 miliardów ludzi, świat będzie musiał wyprodukować o 56% więcej żywności niż w 2010. A wszystko przy jednoczesnym kryzysie wodnym, nasilanym przez susze i powodzie.

Źródła🔍

25 Countries, Housing One-quarter of the Population, Face Extremely High Water Stress https://www.wri.org/insights/highest-water-stressed-countries?itid=lk_inline_enhanced-template
Impact of international trade on water scarcity: An assessment by improving the Falkenmark indicator https://doi.org/10.1016/j.jclepro.2022.135740
Water Risk Atlas https://www.wri.org/applications/aqueduct/water-risk-atlas/